Nadzwyczajna zmiana kosztów
Wykonawca chce więcej pieniędzy?
Sprawdź, czy naprawdę mu się to należy, czy po prostu próbuje Cię naciągnąć!

Tego już za wiele. Podpisałeś kontrakt, ustaliłeś cenę, budowa ruszyła, wszystko szło gładko, aż tu nagle… bum! Wykonawca przesyła pismo: „ceny poszły w górę, musisz dopłacić!”
Bo materiały drogie, bo robocizna podskoczyła, bo „inaczej się nie da”.
„Ktoś tu chyba oszalał” – myślisz. Bo co Cię to interesuje, że ktoś nie przewidział wzrostu cen? To jego problem, a nie Twój. Umowa to nie luźna sugestia. Pacta sunt servanda – umów trzeba dotrzymywać!
A jednak teraz masz przed sobą żądanie, które pachnie szantażem. Wkurza Cię to – i masz absolutną rację.
Ale zanim rzucisz tym pismem o ścianę, musisz wiedzieć jedno…
Istnieje kruczek prawny, który może Cię słono kosztować!
Nazywa się rebus sic stantibus – czyli „skoro sprawy przybrały taki obrót”.
To nie jest zwykłe marudzenie wykonawcy.
W praktyce chodzi o to, że sąd może zmienić warunki umowy (np. wynagrodzenie) lub ją całkowicie rozwiązać, jeśli sytuacja na rynku diametralnie się zmieniła po jej podpisaniu.
Wtedy wykonawca będzie próbował udowodnić, że ponosi „rażącą stratę” – czyli stratę większą niż to, co można uznać za normalne ryzyko kontraktowe.
Jeśli sąd przyzna mu rację, będziesz zmuszony zapłacić astronomiczną sumę.


Jednak pytanie brzmi – czy ta dopłata faktycznie mu się należy?
Wszystko zależy od tego, czy wykonawca wykaże, że spełnione są cztery konkretne warunki:
Bez dogłębnej analizy ekonomiczno-inżynierskiej trudno odpowiedzieć na te pytania jednoznacznie
Co z tym możesz zrobić?
Możesz próbować samodzielnie się w to zagłębiać.
Ale wtedy tracisz tygodnie na studiowanie przepisów, analizowanie wykresów cenowych, przekopywanie się przez orzecznictwo.
Im dłużej to trwa, tym większe ryzyko, że budowa nie pójdzie zgodnie z planem. A Ty możesz zostać z niedokończoną inwestycją i bałaganem na budowie.
Z drugiej strony, jeśli pójdziesz do sądu bez rzetelnych analiz, ryzykujesz, że wykonawca przekona sędziego swoją wersją. I finalnie zapłacisz więcej, niż gdybyś od razu przygotował się dobrze do negocjacji.
Dlatego pozwól mi zrobić to za Ciebie
Znam te sprawy na wylot, bo zajmuję się nimi od niemal 10 lat. Wiem, gdzie wykonawcy próbują naciągać rzeczywistość, a gdzie faktycznie mają argumenty.
Razem sprawdzimy, czy wykonawca faktycznie zasługuje na dodatkowe pieniądze, czy po prostu próbuje wykorzystać sytuację.
Nie daj się naciągnąć!
Sprawdźmy to wspólnie i miej spokojną głowę!

